Duchowe piękno

Z s. Ancillą, wicepostulatorką w procesie beatyfikacyjnym Matki Małgorzaty Łucji Szewczyk rozmawia Małgorzata Pabis

- Można powiedzieć, że Matka Małgorzata Szewczyk wierzyła w cuda. Może dzięki temu doświadczyła ich w życiu...

- Matka Małgorzata miała w sobie mocne przekonanie, że Bóg jest Ojcem Miłosiernym. Przekonanie o Jego wierności i bliskości. Pewnie dlatego w jej życiu odnajdujemy wiele faktów świadczących o ewidentnej interwencji nadprzyrodzonej i pomocy udzielanej przez Bożą Opatrzność. Sam fakt, że potrafiła przejść zwycięsko przez różne doświadczenia związane z osieroceniem, prześladowaniem Kościoła w trudnym okresie niewoli narodowej i dochować wierności powołaniu zakonnemu, świadczy o wprost cudownej Bożej pomocy.

- Ale były w jej życiu wręcz wyraźne cuda...

- Wyraźnym cudem było uratowanie tonącego okrętu podczas burzy na Morzu Czarnym w drodze powrotnej z Ziemi Świętej do kraju. Z dziecięcą ufnością prosiła wówczas Boga o ratunek, żegnając spienione fale obrazkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Pierwsza kronikarka zapisała: "Po krótkiej chwili burza ucichła, morze się uspokoiło, a okręt szczęśliwie dopłynął do lądu, co uważano za cud Bożego Miłosierdzia, zdziałany za przyczyną Matki Najświętszej na prośbę tej pokornej i miłej Bogu duszy". Następnie, w sanktuarium Matki Bożej z Loreto we Włoszech, Matka Małgorzata doznała łaski nadzwyczajnego uzdrowienia z niegorącej się rany na czole oraz szczególnego oświecenia odnośnie uczynionej obietnicy u Grobu Chrystusa. Nic dziwnego, że do końca życia pozostała niezwykle gorliwym narzędziem Bożego Miłosierdzia, którego sama tak mocno doświadczyła.

- Dzieło, które stworzyła, pewnie by nie powstało bez Bożej pomocy, bez Bożego błogosławieństwa...

- O początkach założonego przez nią zgromadzenia bł. Honorat napisał: "Takie były bowiem niepozorne początki tego dzieła i w takim braku wszelkich środków ludzkich się rozwijały, że tylko cudownej Opatrzności Bożej przypisać to należy, że stąd powstało to dzieło i rozwinęło się zgromadzenie". Po ludzku sądząc, były to warunki wprost beznadziejne z powodu istniejącej sytuacji pod zaborem rosyjskim. Przyjęte przez Matkę Małgorzatę chore staruszki były powodem licznych kontroli policji, a nawet pułkownika guberni płockiej, gdyż Matka została oskarżona o założenie przytułku dla staruszek bez pozwolenia cara. To groziło wówczas wywiezieniem na Sybir. Tylko dzięki nadzwyczajnej Bożej pomocy siostry wychodziły zwycięsko z różnych opresji i mimo trudności - zgromadzenie się rozwijało.

- Także na terenie Galicji, Matka Małgorzata i jej siostry doświadczyły wyraźnej pomocy Bożej Opatrzności w różnych potrzebach...

- Kronikarka zgromadzenia wspomina: "Zapytana przez proboszcza w Oświęcimiu, czy mają siostry cokolwiek grosza na budowę klasztoru, Matka Małgorzata odpowiedziała spokojnie: "Mamy" - a wznosząc oczy w górę, pokazało na niebo". W odpowiedzi na tak wielką wiarę i pełne zaufanie Matki Małgorzaty Bóg przychodził z pomocą przy budowie klasztoru i kościoła poprzez dobrych i życzliwych ludzi, o czym siostry z pełnym podziwem wspominały.